Sześć sposobów na to, jak pogodzić karmienie piersią, ze studiami…
Żłobek.
Żłobek na uczelni, to najlepsze rozwiązanie, jakie może spotkać mamę studentkę. Niestety mimo akcji Maluch na Uczelni czy dofinansowań do miejsc w żłobkach, dla dzieci studentów (czy doktorantów), niewiele Uniwersytetów, może zaoferować mamom studentkom, takie możliwości.
Droga mamo, zanim wrócisz na uczelnię, wybadaj sprawę w swoim regionie, na swojej uczelni, wydziale – czy jest żłobek, czy jest możliwość dofinansowania do miejsca w żłobku, które znajduje się blisko uczelni. Jeżeli taka forma pomocy nie jest dostępna na twojej uczelni, możesz po prostu poszukać żłobka, jak najbliżej miejsca, w którym odbywają się zajęcia akademickie. Żłobek blisko uczelni, to dobre rozwiązanie dla mam, które nie mają dużej pomocy ze strony babci czy męża, bo Ci np. pracują w tych samych godzinach, w których odbywają się zajęcia. Możemy zapisać dziecko do żłobka, a przed i po zajęciach od razu mieć możliwość nakarmienia malucha piersią.
Pokój do karmienia.
Pokoje do karmienia i przewijania dziecka zyskują na popularności i są dostępne w wielu punktach. Również na uczelni, niekiedy może być wyodrębniony pokój dla mamy studentki, podobnie jak łazienka czy palarnia. Jest to jednak, kwestia bardzo indywidualna i należy popytać na swojej uczelni. Zawsze możemy też, podobnie jak w przypadku żłobka poszukać takiego pokoju nie na uczelni, ale w jej okolicy. Np. Wydział Prawa na którym studiowałam znajduje się blisko galerii handlowej, w której taki pokój do karmienia i przewijania jest, więc nigdy nie miałabym problemu, żeby w ciszy nakarmić dziecko. Nigdy nie korzystałam jednak z tego pokoju, bo inaczej rozwiązałam problem połączenia studiów z karmieniem piersią, a mianowicie…
IOS
W poście dotyczącym Indywidualnej Organizacji Studiów znajdziecie wskazówki dotyczące tego, jakie prawa przysługują w związku z IOS. Takim prawem jest m.in. możliwość dostosowania planu zajęć do swoich potrzeb. W przypadku mam studentek karmiących piersią, priorytetową sprawą będzie ustawienie zajęć tak by być w domu jak najprędzej, zwłaszcza gdy czeka tam na nie jeszcze bardzo małe dziecko. Sama na początku starałam się mieć zajęcia maksymalnie przez 3h w ciągu dnia. Na początku, czyli przez pierwsze 6 miesięcy życia mojego starszego dziecka. A później, w jego drugim półroczu życia starałam się mieć po 4-5 h zajęć (nieobecności w domu).
Z mojego doświadczenia wynika, że w momencie kiedy rozszerzamy dziecku dietę, to owszem zastępujemy mu mleko mamy, ale bardzo często dziecko i tak chce ssać dość często, aby czuć obecność i bliskość mamy, dlatego też nie zdarzyło mi się mieć przerwę w karmieniu dłuższą niż 5 h, zanim moje dziecko nie skończyło roku i nie przestałam karmić piersią.
Pomoc męża, babci, niani.
Pomoc, czyli przyjazd z dzieckiem w czasie przerwy. Niestety plan zajęć nie zawsze uda się dostosować do pory karmień malucha. Czasem, gdy na uczelni musimy być np. 8 h, to po 3 lub 4h może do nas przyjechać mąż z dzieckiem, a my nakarmimy pociechę w pokoju, samochodzie, parku czy uczelni i wrócimy na zajęcia. Jeśli nie zdążymy nakarmić w przerwie i spóźnimy się na zajęcia, to nie powinno to stanowić problemu, zwłaszcza jeżeli mamy IOS. Wydaje mi się, że wykładowy to też ludzie, a takie karmienie na pewno nie zdarza się nam notorycznie (mnie dwa razy, z czego raz się spóźniłam 10 min i profesor nawet nie spytał czemu). Uczelnia to oczywiście nie przedszkole, ale jeżeli ktoś będzie robił problemy, to po prostu trzeba spokojnie wytłumaczyć sytuację. Karmienie dziecka piersią jest bardzo ważne i każdy powinien to zrozumieć 😉
Laktator.
Laktator i poranne ściąganie pokarmu w domu. Brzmi znajomo? Jeżeli np. nie ma możliwości by mąż w przerwie przywiózł nam dziecko, lub boimy się, że maluch nie wytrzyma nawet 3 h bez mleczka mamy, możemy przed wyjściem z domu ściągnąć pokarm, wyjść spokojnie z domu, a opiekun dziecka poda mu pokarm z butelki (lub łyżeczką, jeżeli dziecko jest antysmoczkowe. Dzieci karmione piersią czasem są. Przynajmniej moje takie były. Smoczek i butelka to wróg. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, można jakoś powolutku podać dziecku mleczko np.łyżeczką).
Pamiętajmy, że regularne karmienie, wymaga by w sytuacji, gdy jesteśmy daleko od naszego ssaka, mieć przy sobie laktator i w porze karmienia pozbyć się namiaru mleka. Bo karmienie dziecka, karmieniem, ale nasze piersi też potrzebują opieki i pomocy, w postaci ściągania pokarmu o określonych godzinach. Po za brzydkimi plamami na koszulce, grozi nam zapalenie. W przerwie między zajęciami, możemy w toalecie poradzić sobie z tym problemem. Mleko powinno być przechowywane w lodówce albo zamrażarce, więc te odciągane na uczelni raczej do niczego się nie nadaje i możemy je wylać.
Mleko. Zapasy. Zamrażarka.
Jeśli np. studiujesz zaocznie, to zazwyczaj jesteś z dzieckiem w domu, to karmienie piersią, do momentu zjazdu, nie stanowi problemu. Zjazd trwa zazwyczaj cały weekend, a zajęcia są od rana do wieczora. Zawsze możesz skorzystać z rozwiązania numer 4, czyli pomoc najbliższych. Ale co w sytuacji, kiedy musisz jechać na zajęcia do innego miasta? Niestety nie wystarczy tu poranny zapas mleka, musisz przygotować się dużo wcześniej. Mleko można przechowywać w zamrażarce nawet do 6 miesięcy. Powinnaś, więc jak najczęściej zbierać zapasy mleka, zamykać w specjalnych pojemniczkach i podpisywać datą (koniecznie). W czasie wyjazdu, tato lub niania będą rozmrażać wcześniej przygotowane porcje mleka i podawać dziecku.
Pamiętaj, że chcąc utrzymać laktację, przez cały weekend będziesz miała romans z laktatorem. Nic przyjemnego. Trudne zadanie, ale nie niemożliwe. Dla mamy nie ma nic niemożliwego. Od zjazdu, do zjazdu i jakoś zleci.
To chyba tyle w temacie godzenia karmienia piersią i studiowania. Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis pomógł jakiejś mamie i będzie spać spokojnie z myślą, że dziecko na studiach można karmić piersią, a chodzenie na wykłady i zajęcia nie oznacza, że musimy przejść na mleko modyfikowane. Jak donoszą badania mleko mamy jest najlepsze, a naturalne karmienie pomaga mamie szybciej zrzucić kilogramy po ciąży. U mnie się sprawdziło. 😉 Życzę wszystkiego dobrego i serdecznie pozdrawiam.
Jeśli masz ochotę – podaj dalej.
Widzę, że to niezłe wyzwanie karmić dziecko na uczelni;-) Mój mały głodomor za to chętnie dobiera się do mnie w komunikacji miejskiej. Teraz jest już większy bo ma 14 m-cy i można go czymś innym zająć. Ale gdy miała ok. 7 m-cy i jechaliśmy tramwajem, był płacz bo chciał się karmić, to musiałam się nieźle nagimnastykować aby robić to w miarę dyskretnie.
Podsumowując, jak ktoś naprawdę CHCE, to MOŻE. Mama karmiąca na studiach ma zdecydowanie ciężej niż przeciętny student, ale za to jaka satysfakcja 😀